Szukaj

- No to jak się miewa moja chrześnica?- uśmiechnęła się przyjaźnie, obejmując małą ramieniem.

Cmoknęła.
- Witam pierwszego ucznia, panienko Weasley.

- Rose! Rose! Poczekaj, kochana!- krzyknęłam zdyszana, biegnąc za dziewczyną.

Uniosła lekko brew.
- Taa... Czyżby zasada coś za coś?

- Zapewne, szkoda, że nie działa tu 112. Więc, mój drogi jak stąd wyjść?- stanęła na skrzyżowaniu korytarzy, obracając się

Westchnęła.
- Za próbę dostania przez Ciebie zawału.

Ukłoniła się nisko.
- Och, dziękuję Ci. Będę Ci dłużna całe życie.

- Co Cię tu sprowadza?

Uniosła lekko głowę, spoglądajac zdziwiona na Ryana.

Zeszła z niego.
- Przepraszam... Ale mnie przestraszyłeś... a bez różdżki... to jak bez ręki...- wymruczała zawstydzona.

Nasłuchiwała skąd wydobywa się głos, w końcu odnalazła miejsce i powaliła kogoś na podłogę.
- Ryan!

Prychnęła gniewnie.
- A bujaj się.- zaczęła iść przed siebie.

Odwróciła się za siebie, przygotowując się do ataku.
- Kto tu jest?

Wychodząc z błoni, natrafiła na jakieś tajemne przejście. Zapomniała różdżki i w ciemności kroczyła ciemnym korytarzem

Wzięła sporego łyka Metaxy i weszła na stół, lekko się przy tym kołysząc ze względu na obuwie.
- Dobra ludzie, to nie pogrzeb naszego dziadka tylko impreza! Głośniej muzę!